Ten stan:)
Ggggggg
Moje
Ggggggg
Uwielbiam ten stan idealny. Kiedy czuje się naprawdę ważna. Ważniejsza niż ona. Kiedy upajam się tym stanem, choc z tyłu głowy wiem, że długo nie potrwa. Nigdy długo nie trwa. Ale jestem tu i teraz i mam te motyle i czuję się wyjątkowo. Uwielbiam ten stan... Po tylu miesiącach tęsknoty, obojętność w końcu znów to czuje i będę korzystać i upajać się tym ile się tylko da;) Moja taktyka jest dobra tylko nie mogę zbaczyć z drogi odpychanie i przyciąganie, to działa, a najbardziej działa moja niedostepnosc. Oj tak, to ona sprawia że choćby nie wiem co się działo on zawsze będzie myślami ze mną... I to mi wystarczy, nie chce niczego więcej poza tym by o mnie często myślał, choc połowę tego co ja o nim, by mnie podziwial i by myślał o mnie nawet kiedy jest z nią. Ta niedostepnosc jest cudowna i to ona sprawia, że nie muszę się o nic martwić, bo on mnie ciągle pragnie i póki jestem dla niego niedostępna tak jest było i będzie. Nawet jeśli miesiące nas różnią, wiem że są chwilę, ze myśli i w końcu znowu będzie pięknie jak teraz. Muszę się tylko trzymac pewnych reguł tej gry i choćby znowu było źle zacisnąć zęby i się trzymać. Być czasem niedostępna, nie mam czasu, coś muszę zrobić, a po drugie zawsze miła, zawsze uśmiechnięta i nigdy z fochem. To ona miewa focha ja jestem na to za dojrzała, ja jestem ponad to wszystko chocby bolało, ja jestem ponad. Ja i tak zawsze będę dla niego wyjątkowa i o tym muszę pamiętać!
W końcu coś ruszyło!! Bo ja już się chyba pogodziłam z tym, że to tak będzie wyglądało, a jednak coś w końcu drgnęło w tej naszej relacji. Powiedział te słowa które tak zawsze pragnę usłyszeć, a które tak rzadko mam okazję usłyszeć od niego.... W końcu powiedział KOCHAM CIĘ i nie napisał, nie przez tel a przez kamerkę patrząc mi w oczy. W końcu. W końcu znak że dobrze się dzieje i że moje postępowanie jest słuszne. Jak teraz postępowac żeby to utrzymać? Pewnie zaraz dostanę obuchem w łeb, bo to tak działa, ale na to też jestem przygotowana.
Niby jest ok, a niby nie jest. Tzn. wszystko gra ładnie do mnie mówi jest ok, ale czegoś mi brakuje... Nie ma szaleństwa na moim punkcie, nie wariuje, a tak bym chciała żeby wariował... Wystarczy że powiedziałby że wolałby być ze mną niż z nią, że to mnie kocha a nie ja... Ale takich słów się chyba nigdy nie doczekam.. Tymczasem to jej wyznaje miłość na forum, to jej mówi że jest dla niego wszystkim, a mnie szpile wbija, zadając ból. Ale przecież układ jest prosty ja kogoś mam i on kogoś ma. Piszemy sobie normalnie o życiu co robimy jak żyjemy, rzadziej dzwonimy. Czasem o seksie, czasem jakieś zdjęcie... Ale tylko raz powiedział mi, że wolałby mnie od niej. Tylko raz powiedział że mnie kocha, bywalo że i pisał ale ja nie odpowiadałam tym samy i przestał. Gdybym mogła zajrzec do jego głowy..., gdybym mogła wiedzieć tak na pewno, że ja jestem ważniejsza, a to wszystko jest tylko gra z jego strony żeby wzbudzić we mnie zazdrość, ale tego nie wiem.. Ile jeszcze to wytrzymam, ile jeszcze to potrwa??
No i co jutro? Zwykle "co tam porabiasz" ? Czy dowiem się że jestem "miłością jego zycia"? Jutro o tej porze będę już na pewno wiedzieć, a może będzie milczenie.. I znowu ta myśl w głowie że mogłam więcej zrobić, więcej powiedziec. Ale moja powściągliwość jest bezpieczniejsza skoro wciąż w jakiś sposób działa na niego... A gdybym zaczęła odsłaniać karty nie wiadomo jak by się to skończyło, czy lepiej czy gorzej dla mnie...
Nigdy nie będę nią, bo jestem 10 lat i dwoje dzieci bardziej do przodu. Muszę o tym pamiętać i nie porównywać się, tylko szukać atutów w sobie, kochać siebie i swoje życie. Inaczej nie wzbudzę w nim porzadania. Ooo oddałabym prawie wszystko, żeby wiedzieć co teraz myśli... Jeśli myśli choć w połowie tyle co ja to jest dobrze. Czyli tak, pielęgnuje w sobie: pewność siebie, powsciagliwosc, dystans do naszej relacji i nienagannie dobre nastawienie. 💪
Co było złe: jont zapalony, po co? Nie mógł się ze mną zobaczyć bez środków odurzających? Musiał mieć fazę.. ? Stres przede mną? To jak zareagował gdy zadzwoniła, chciał mnie nagle zostawić tam, nie zważając na nic, tak był wystraszony. No i nie chciał się kochać, tego też nie rozumiem, miało być tak rozkosznie, a on nawet nie lgnał do mojego ciała i poza zrobieniem przyjemnosci sobie nic więcej go nie interesowało...no i tak łatwo było mu się że mną pożegnać, a może to ja mam tylko tak, że sto razy bym się z kimś żegnała? Oj to bolało, ale były też mile aspekty.. To jak na mnie patrzył... Jakby był mega zakochany, jego wzrok wydawał się podziwiać mnie i każdy mój ruch.. Wspaniałe uczucie. Ale czy tak faktycznie jest, nigdy nie będę wiedziała. Może to wpływ jonta🤔 Ale podjechałam super fura, dosyć dobrze wyglądałam, ze ślicznym niemowlakiem, a on patrzył na mnie z takim podziwem. Komplementy też były. Przytulał mnie, łapał za rękę całował. Prosił żebym mu powiedziała co czuje do niego, wspominał stare czasy jak staliśmy pod gwiazdami kiedyś tam. Wrócił się jeszcze po spotkaniu i powiedział że odezwie się jak będzie w Szwecji. Zadzwonił jeszcze do mnie czy wszystko ok, czy dojechaliśmy itd. To były mile rzeczy, które wpłynęły na to że spotkanie uważam za raczej udane, mimo tych minusów.
No i ciekawe czy będzie wracał do naszego spotkania jutro, czy tradycyjnie będzie tylko "co słychać? "